Na początku wszystko szło nie tak. Na dworcu w Assis okazało się, że autobus, którym miałyśmy jechać był przepełniony i musiałyśmy poczekać prawie dwie godziny na następny. Sandra, moja współlokatorka z Niemiec nie była tym faktem zachwycona i chyba trochę zła, bo to ja ją namówiłam na tą wycieczkę. Ana Filipa, moja druga współlokatorka z Portugalii, która była już na miejscu w Sao Paulo i miała nas odebrać z dworca w ostatniej chwili napisała do mnie, ze nie mamy jeszcze żadnego zakwaterowania. Na dodatek popsuła się pogoda. Ochłodziło się do 23st. i było pochmurno, wiec z wypadu na plaże w Santos i Sao Sebastiano nici.
W Sao Paulo byłyśmy po 22. Około godziny zajęło nam dotarcie do mieszkania koleżanki Filipy, Meliny, która okazała się tak miłą osobą, ze pomogła nam znaleźć zakwaterowanie w środku nocy i jeszcze nas tam zawiozła. Był to mały hostel. W pokoju były dwa piętrowe łóżka. Wdrapanie się na górę z moim lękiem wysokości i na dodatek po ciemku (w tym samym czasie pokój zajmowały dwie dziewczyny) było nie lada wyczynem :P
Następnego dnia przy śniadaniu obmyśliłyśmy plan zwiedzania. Pierwszym miejscem, które chciałyśmy zobaczyć był ogromny Park Ibirapuera na którego zwiedzenie musiałybyśmy poświęcić cały dzień, a że nie miałyśmy zbyt dużo czasu, spacerowałyśmy „tylko” 3 godziny.
W parku mieściło się miedzy innymi muzeum Corpos a exposicao. Wystawa wzbudziła w świecie wiele kontrowersji, ponieważ eksponatami były prawdziwe ciała i narządy ludzi odpowiednio spreparowane. Wystawa była podzielona tematycznie według układów fizjologicznych. Z bliska można było dostrzec każdy narząd, tkankę itp. Największe wrażenie (niekoniecznie pozytywne) wywarły na mnie eksponaty płodów w różnych tygodniach życia.
Po muzeum rozdzieliłyśmy się na dwie grupy Filipa i Melina pojechały zwiedzać safari , a ja
z Sandrą wybrałyśmy się na poszukiwanie budynku w centrum miasta, Edificio Italia, z którego widać całą panoramę Sao Paulo. Musiałyśmy zdarzyć między godziną 15 a 16, bo jak nas poinformował pan z hostelu w tych godzinach jest wstęp wolny. Jak się później okazało źle nas poinformował.Zanim dotarłyśmy do Edificio Italia po drodze zwiedziłyśmy okolice Teatru Municipal. Było to jedno z ładniejszych miejsc, które widziałam w Sao Paulo.
z Sandrą wybrałyśmy się na poszukiwanie budynku w centrum miasta, Edificio Italia, z którego widać całą panoramę Sao Paulo. Musiałyśmy zdarzyć między godziną 15 a 16, bo jak nas poinformował pan z hostelu w tych godzinach jest wstęp wolny. Jak się później okazało źle nas poinformował.Zanim dotarłyśmy do Edificio Italia po drodze zwiedziłyśmy okolice Teatru Municipal. Było to jedno z ładniejszych miejsc, które widziałam w Sao Paulo.
Kiedy wjechałyśmy na 41 piętro budynku Edificio Italia od razu dotarło do nas, ze to był dobry pomysł. Jednak nasz entuzjazm opadł, kiedy podeszła do nas pani z restauracji, która się mieściła na piętrze i oznajmiła, że jednak za wejście na taras widokowy musimy zapłacić 17R$, albo zjeść coś w restauracji, która niestety była na tyle ekskluzywna, że nie mogłyśmy sobie na nią pozwolić, więc byłyśmy skłonne wybrać pierwszą opcję. Musiałyśmy wyglądać trochę głupio cały czas wahając się co mamy zrobić, gdyż po chwili podeszli do nas dwaj mężczyźni, Brazylijczyk i Anglik z zapytaniem co tu robimy i dlaczego nie idziemy na zewnątrz oglądać panoramy miasta. Zaproponowali, że możemy z nimi wejść na taras, jako ich goście. Oczywiście skorzystałyśmy z propozycji. Widok był niesamowity, szkoda tylko, że było trochę pochmurno, ale i tak panorama Sao Paulo, miasta liczącego 120 milionów mieszkańców, cieszyła oko.
Miałyśmy na tyle szczęścia, że w restauracji też mogłyśmy skosztować "co nie co" |
Wieczorem ponownie chodziłyśmy ulicami miasta. Dotarłyśmy na plac, gdzie właśnie odbywał się festiwal samby. Wymarzone miejsce dla mnie. Jednak nie czułam się tam na tyle bezpiecznie aby móc zostać i potańczyć, ponieważ wszędzie błąkali się bezdomni. Przestrzegano mnie przed takimi miejscami w Sao Paulo, więc zdecydowałyśmy ruszyć dalej.
A tam niestety nie było lepiej. Co rusz napotykałyśmy śpiących na ulicy bezdomnych, w niektórych zakątkach ulic czuć było wręcz odpychający fetor. Byłam lekko przerażona tym miastem nocą, ale za wszelką cenę chciałam dotrzeć na stare miasto, gdzie znajdowała się Catedral Metropolitana, jedna z pięciu największych na świecie świątyń neogotyckich. Jeszcze kilka razy gubiłyśmy drogę zanim dotarłyśmy na miejsce.
A tam niestety nie było lepiej. Co rusz napotykałyśmy śpiących na ulicy bezdomnych, w niektórych zakątkach ulic czuć było wręcz odpychający fetor. Byłam lekko przerażona tym miastem nocą, ale za wszelką cenę chciałam dotrzeć na stare miasto, gdzie znajdowała się Catedral Metropolitana, jedna z pięciu największych na świecie świątyń neogotyckich. Jeszcze kilka razy gubiłyśmy drogę zanim dotarłyśmy na miejsce.
Katedra Metropolitan |
Muzeum tuż przy Placu Apostolskim |
Nocą wyglądała przepięknie, ale chciałyśmy zobaczyc również jej wnętrze, dlatego następnego dnia z rana wsiadłyśmy w metro i pojechałyśmy prosto na Plac Apostolski (Praca da Se). Od frontu do świątyni wiedzie piękna szeroka aleja obsadzona po obu stronach palmami. Obiekt ten stoi w samym centrum miasta, naprzeciwko słupa wyznaczającego środek metropolii.We wnętrzu katedry uwagę przykuwają ogromne włoskie organy, podobno największe w Ameryce Łacińskiej oraz mały ołtarzyk z ciałem Jezusa.
Dokładnie w tym miejscu znajduje się środek Metropolii |
Następnie wybrałyśmy się na małe zakupy na ulicę 25 Maja. Obok Av. Paulisty najbardziej słynna ulica, na której można kupić przeróżne rzeczy, podobno po bardzo niskich cenach. Jednak, aby uniknąć krzykliwego tłumu ludzi weszłyśmy tylko do kilku przydrożnych sklepów w poszukiwaniu pamiątek.
Kolejnym celem naszej wycieczki miała być Chińska Dzielnica. Jednak żeby tam dotrzeć musiałyśmy się przedzierać przez najmniej przyjemne miejsca jakie w życiu widziałam. Brudne dzielnice, unoszący się fetor i śpiący na kartonach bezdomni. Dopiero po ok. 3 godz. poszukiwań znalazłyśmy nasz cel. Chińska dzielnica była chyba najbardziej obleganym miejscem w Sao Paulo o tej porze. Nie lada wyczynem było przedrzeć się przez te tłumy. Na miejscu spotkałyśmy Filipe i Meline. Umierałyśmy z głodu, dlatego postanowiłyśmy pokosztować chińskich smakołyków. Z reguły nie przepadam za chińszczyzną, ale że żołądek czułam przy kręgosłupie skusiłam się na kilka kulek czegoś (prawdopodobnie było to warzywo) w cieście nadzianych na wykałaczkę. Na deser dziewczyny poleciły mi lody w cieście. Nie wiem, czy byłam taka głodna, czy to naprawdę było takie dobre.
Po lunchu metrem udałyśmy się na ulicę Avenida Paulista. Była to chyba najbardziej ruchliwa ulica w mieście. Tuż przy niej stały drapacze chmur przyozdobione brazylijskimi flagami (Brazylijczycy są bardzo patriotyczni).
W pobliżu znajdowała się galeria z wystawą malarstwa Sirona Franco (do tej pory nie mam pojęcia co autor miał na myśli). To już był wieczór, wiec czułyśmy się już wtedy bardzo zmęczone, wiec poszłyśmy na kawę do McDonald’s. W większości restauracji McDonald’s w Brazylii można wziąć taką kawę za darmo, ponieważ z reguły nikt jej nie chce kupować, wiec rozdają ją for free.
Od lewej: Melina, Ana Filipa, ja |
W pobliżu znajdowała się galeria z wystawą malarstwa Sirona Franco (do tej pory nie mam pojęcia co autor miał na myśli). To już był wieczór, wiec czułyśmy się już wtedy bardzo zmęczone, wiec poszłyśmy na kawę do McDonald’s. W większości restauracji McDonald’s w Brazylii można wziąć taką kawę za darmo, ponieważ z reguły nikt jej nie chce kupować, wiec rozdają ją for free.
Po zwiedzaniu byłyśmy już tak zmęczone, że wręcz marzyłyśmy, żeby wreszcie wsiąść w autobus i odespać (autobusy w Brazylii są bardzo wygodne). Niestety, z naszym szczęściem znowu poszło nie po naszej myśli. Dostałyśmy miejscówkę przed dwoma kobietami z małymi dziećmi, które wciąż płakały i kopały nas w siedzenia a na dodatek przed nami siedziała, a raczej leżała, grupa kobieta, która tak chrapała, ze nie mógł przez nią spać cały autokar. I tak przez ponad 6 godzin. Można sobie tylko wyobrazić jaką poczułyśmy ulgę, jak wreszcie około 4 nad ranem mogłyśmy położyć się do własnych łóżek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz